To niezwykle miejsce zna chyba każdy kielczanin. Rzeźba i bijące u jej stóp źródło przyciągają zwłaszcza zakochanych. Popularna Biruta powstała z miłości i o uczuciu opowiada. Szachownica trzymana przez kobietę jest dowodem na to, że w miłości każdy ruch jest dozwolony i można wiele wygrać, ale i wszystko przegrać. Dwa palce uniesione do góry to przysięga - „Przysięga miłości". Zresztą tak nazywa się rzeźba, która ma już 40 lat.
Miejsce, w którym stoi jest niezwykłe. Źródełko bijące u stóp postaci ma podobno właściwości lecznicze. Wypływa ze Wzgórza Zamkowego i zadziwia swoją przejrzystością. Legenda głosi, że to przy nim Marcin Borowicz wypatrywał swojej miłości Anny Stogowskiej - Biruty z „Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego. Pojawiają się nawet sugestie, że bywał tu sam pisarz.
Piotr Suliga z Muzeum Historii Kielc opowiada, że rzeźba kobiety powstała w 1973 roku, na zlecenie ówczesnego Wydziału Kultury Miejskiej, którego pracownicy wpadli na pomysł, by w mieście stworzyć galerię rzeźby terenowej. Z legendą źródełka postanowił zmierzyć się Ryszard Wojciechowski. Jego żona Anna Jung Wojciechowska po kilkudziesięciu latach opowiadała w Biurze Wystaw Artystycznych w Kielcach, że w tym czasie ich związek przeżywał wspaniałe chwile. Wątek miłości „przekutej w kamień" pojawił się, nim powstała rzeźba - w wierszu, który zakochany artysta napisał dla Anny. To żona była dla Wojciechowskiego inspiracją. Rzeźbę, która powstała na plenerze w Orońsku nazwał „Przysięgą miłości", później została Birutą. Przy źródełku przy kieleckiej ul. Staszica stanęła 25 listopada 1973 roku. Jak czytamy na stronie CiekaweKielce.pl, którą prowadzi Krzysztof Krogulec - dobry duch tej rzeźby, nie była to data przypadkowa, bo właśnie tego dnia Biruta świętuje swoje imieniny. Krzysztof Krogulec opowiada, że dziewięć miesięcy po ustawieniu figury przy źródełku, Wojciechowskim urodziła się córka...
Licząca trzy metry wysokości rzeźba jest wykonana z gruboziarnistego wapienia pińczowskiego. Choć nadgryzł ją już ząb czasu, jej przesłanie jest nadal wyraziste. Arkadiusz Latos - artysta rzeźbiarz, prezes Związku Polskich Artystów Rzeźbiarzy Okręgu Kieleckiego uważa, że jest to jedna z najciekawszych i najpiękniejszych rzeźb przedstawiających kobietę. Powstała w okresie, gdy w sztuce, w rzeźbie dominowało myślenie formą, ale Wojciechowski i tak zwracał uwagę na detale - kobieta ma korale, trzyma szachownicę, jest tam Amor.
Swoje urodziny Biruta po raz pierwszy świętowała, gdy skończyła 28 lat. Pomysłodawca imprezy - Krzysztof Krogulec wspomina, że padał wtedy śnieg…. To także Krzysztof Krogulec wiele lat później, w 2011 roku, przypadkowo spotkał przy rzeźbie Annę Jung Wojciechowską. Artystka, mieszkająca na stałe w Kanadzie, przyjechała do Kielc dosłownie na chwilę, by sprawdzić, w jakim stanie jest dzieło jej nieżyjącego męża. W tym czasie przy „Przysiędze miłości" miała odbyć się sesja fotograficzna kandydatki na miss. Stąd obecność Krzysztofa Krogulca przy rzeźbie, który pod wpływem chwili zagadnął kobiety oglądające Birutę. Jak mówi, pani Anna przytulała się wręcz do figury, muskała ją… Była bardzo zaskoczona, że dzieło jest tak ważne dla kielczan.
W czerwcu zeszłego roku żona autora Biruty przyjechała na Święto Kielc i podczas spotkania w Biurze Wystaw Artystycznych opowiedziała o mężu i tym jak powstała „Przysięga miłości'. Okazuje się, że Ryszard Wojciechowski wcześniej wykonał miniaturę postaci, która znajduje się u kolekcjonera w Niemczech.
Biruta skończyła w tym roku 40 lat (szczegółówa relacja z imprezy dostępna jest na CiekaweKielce.pl). Był szampan, śpiewy, słodkości …Oby rzeźba stała w tym miejscu jak najdłużej, bo jest bardzo ważna dla wielu kielczan.
Anna Mazur-Kałuża
Fot. Zbigniew Masternak