Klasztor i kościół pobernardyński na Karczówce jest po dzień dzisiejszy łatwo rozpoznawalną ikoną miasta Kielce, jest pierwszą dominantą widokową dla przybywających do Kielc od strony południowej i zachodniej, jak również dla Kielczan - z bliższej i dalszej okolicy. Zalesione wzniesienie jest oddalone od historycznego centrum miasta Kielce na tyle, że zawsze stanowiło cel wędrówek – spacerów i pielgrzymek. Miejsce to objęte jest obecnie ochroną prawną jako rezerwat przyrody Karczówka utworzony po raz pierwszy przez dyrekcję Lasów Państwowych w 1933 r., już wówczas pozostający w granicach miasta.
Zabudowania klasztoru pobernardyńskiego na szczycie Góry Karczówka ( Fot. D. Kalina)
Strefa chroniona Rezerwatu Karczówka obejmuje obszar 26,55 ha, na którym znajduje się wzgórze Karczówka zbudowane z wapieni dewonu środkowego i górnego. W skałach tych występuje galena eksploatowana niegdyś przez mieszczan kieleckich w XVI w., a nie wykluczone że w czasach o wiele wcześniejszych. Na uwagę zasługuje również darniowa ruda żelaza, pozyskiwana i obrabiana w kuźnicach usytuowanych w dorzeczu rzeki Bobrzy nieopodal Kielc.
Na terenie Rezerwatu znajdują się również obiekty zabytkowe nieruchome, wpisane do rejestru zabytków oraz podlegające ochronie świętokrzyskiego konserwatora zabytków. Są to zespół klasztorny obejmujący: kościół, klasztor, zabudowania gospodarcze, ogrodzenie z basztami oraz teren niezabudowany na północnym stoku góry. U stóp jej, od strony miasta, funkcjonowały niegdyś samodzielne wsie, dziś części miasta: Czarnów i Białogon, osady kuźnicze (m.in. Biesak, Białogon i Umer), górnicze (Gniewce, Janów, Jaworznia, Czarnów) i karczemne (m.in. Biesak, Zielonka).
Klasztor na Karczówce widoczny od strony ogrodu klasztornego (obrazek pochodzi z książki ks. Z. Zdanowskiego).
Klasztor z kościołem wzniesiony został na terenie historycznej wsi Czarnów. Oficjalnie wieś Czarnów położoną w gminie Niewachlów włączono do miasta Kielce 1 stycznia 1966 r. W świadomości dzisiejszych Kielczan nazwą Czarnów określa się przestrzeń pomiędzy linią kolejową, rzeką Sufraganiec na zachodzie, a Niewachlowem, stwierdzić należy również że nie funkcjonują już nazwy Czarnów Wielki i Czarnów Mały, a dawna osada Malików nie kojarzona jest dziś w ogóle z Czarnowem .
Wczesnośredniowieczne ślady tej osady zostały zarejestrowane już w 1909 r. przez Jana Samsonowicza i Jana Czarnockiego, którzy znaleźli tu ślady rozległej osady wczesnośredniowiecznej na terenie dzisiejszego osiedla Podkarczówka. Jest to teren położony nad zakolem rzeki na piaszczystej wydmie, ale nie wiadomo, czy należy wiązać jej istnienie z początkami osady Czarnów. Odpowiedniejszym miejscem usytuowania średniowiecznej wsi Czarnów jest chyba teren na północ od Karczówki, po stronie południowej od ulicy Piekoszowskiej, gdzie jeszcze do niedawna jeden z drewnianych domów stał przy ulicy Stara Wieś.
Okolice Kielc - Mapa Myera von Heldensfelda z ok. 1804 r.(Archiwum Oddziału Terenowego Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Kielcach)
Jak dotąd niewiele miejsca poświęcono tej dawnej wsi. Pisał o niej Michał Rawita-Witanowski w swoim opracowaniu dziejów powiatu chęcińskiego, w następujące słowa:
„Zstępując z Góry Karczówki po wschodniej jej stronie - minąwszy charakterystyczny rzeźbą swoją krzyż przydrożny i nieliczne chaty wsi tegoż nazwiska - najbliższą osadą jest Czarnów. Że była to również miejscowość porosła przed wiekami zaroślami, wskazuje pierwotna jej nazwa Tharnow w dokumencie z 1355 r. dotyczącym tej posiadłości biskupów krakowskich. Oprócz kopalni marmuru koloru ciemno-brunatnego, największy dochód biskupom przynosiły poszukiwania w tutejszych wzgórzach rudy ołowianej" .
Ostatnie ustalenia kieleckiego archeologa Czesława Hadamika dotyczące pierwszych wieków Kielc, pozwalają na postawienie hipotezy, że znajdujące się rudy galeny mogły być jeżeli nie początkiem pojawienia się osadnictwa na terenie Kielc, to były silnym impulsem jego rozwoju. Stać się to mogło około końca XIII wieku, w okresie tzw. „gorączki ołowiu", kiedy władca Czech nakazywał poszukiwać i wydobywać ten kruszec, w tym również na terenie ówczesnych księstw sandomierskiego i krakowskiego. Realizował on ambitny plan stworzenia nowej waluty opartej o czyste złoto i srebro, a ołów był niezbędnym składnikiem do oczyszczania tych metali. W dokumencie z 1295 r. wydanym dla biskupa krakowskiego Jana zwanego Muskatą, Wacław II Przemyślida zezwolił jego poddanym na poszukiwanie rud ołowiu, w okolicy Chęcin i Kielc. Nasza wiedza o górnictwie kruszcowym na Kielecczyźnie pozwala stwierdzić, że rozwinęło się ono w Chęcinach już w końcu XIII w., a zapewne również w Kielcach.
Galena - ruda ołowiu wydobywana na Karczówce (fot. D. Kalina)
Prace górnicze prowadzone były jedynie w okresie zimowym, a to z tej racji, że tylko wówczas gazy pochodzące z głębi ziemi, jako cieplejsze, same wydobywały się na powierzchnię, umożliwiając górnikom pracę „na dole". W pozostałej części roku zajmować się mogli inną działalnością, w tym rolnictwem, dysponowali bowiem rolą na powierzchni, otrzymaną jako prawo wydobywania kruszców pod powierzchnią. Stąd nie powinno nas dziwić, że górnicy opłacali podatki państwowe związane z posiadaniem gruntu.
Wieś Czarnów, lub poprawniej Tarnów w połowie XIV w. był osadą, która sąsiadowała z Niewachlowem i Kostomłotami, co potwierdza hipotetyczną lokalizację tej średniowiecznej osady w rejonie ulicy Piekoszowskiej. We wzmiankowanym już dokumencie z 1355 r. czytamy, że biskup krakowski Bodzanta powierzył Jakubowi zwanemu Kwiecień z Posłowic, lokację wsi w lesie zwanym Wachlow, położonym między Czarnowem a Kostomłotami.
Nowa wieś będzie się nazywać Wachlów, a osadzona została na 18 łanach średzkich, i cieszyć się z prawa średzkiego. Akcję lokacyjną przeprowadzić miał zasadźca, potem już dożywotni sołtys zobowiązany m.in. do wypraw wojennych. Informacja o powstaniu nowej wsi w tym rejonie jest o tyle ciekawa, że na jej terenie stwierdzono istnienie huty ołowianej. Wieś ta występuje w dokumencie z 30 IX 1448 r., w którym Zbigniew biskup krakowski uwalnia łan należący do Stanisława Duchnika sołtysa w Niewachlowie od wszelkich opłat, wsi leżącej w kluczu kieleckim, jako rekompensatę za zabranie młyna i stawu .
Kopalnia galeny w Czarnowie pod Kielcami - szkic z dzieła Filipa Carosiego z 1778 r.
Nieistniejący dziś pomnik upamiętniający miejsce znalezienia przez górnika Hilarego Malę czterech wielkich brył galeny, z których wykonane są figury - m.in. w Kielcach św. Barbary na Karczówce i NMP w w kieleckiej Katedrze. Rysunek J. Olszewskiego z 1903 r. z dzieła M. Rawity-Witanowskiego.
Wieś Czarnów przed 1434 hr. została lokowana na prawie niemieckim jak świadczy dokument biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego, gdzie jest napisane że nadaje Pawłowi z Wielkonic sołectwo we wsi swojej Czarnyow, położonej koło Kielc. Sołtys ma zagwarantowane dwa wolne łany (po 16-24 ha), 60 barci w lasach, prawo zbudowania młyna na Silnicy oraz dwie sadzawki na tejże. Kmiecie z tej wsi mieli dawać dziesięcinę biskupowi krakowskiemu, czynsz w wysokości 11 skojców oraz dań miodową ze swoich barci znajdujących się w lasach czarnowskich.
Z kolei z innego dokumentu pochodzącego z 1435 roku czytamy, że biskup ułożył się z aktualnym posesorem sołectwa, Piotrem Odrowążem z Zagórza w sprawie budowy sadzawki we wsi Czarnów na rzece Bobrza (a więc innej części wsi), bowiem jeden brzeg rzeki należał do biskupa a drugi do sołtysa, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie będzie mu wolno budować młyna. Niewykluczone, że jest to rejon zwany Wójtostwo na granicy Białogonu i Czarnowa (dawniej teren „Agromy"). Miejsce to w pierwszej połowie XVII w. zwane będzie Biesak, a nazwa obejmowała wówczas osadę huty żelaza i karczmy z rolą.
W opisie Jana Długosza (ok. 1470-1480), występuje Czarnów Mniejszy i Czarnów Większy. We wsi Czarnów Mniejszy wymienione są dwa łany należące do wiceprepozyta kieleckiego, a kmiecie tu osadzeni mieli obowiązek obrabiać ogród w Kielcach i łąkę w Czarnowie, zwozić jeden wóz drewna w tygodniu, wywozić gnoje, dawać czynsz w wysokości pół grzywny rocznie, zaś dziesięciny z ich ról pobierał wiceprepozyt. Na terenie Czarnowa Większego było sześć łanów, które należały do biskupa, oraz sołectwo wymienione w latach 30. XV w. Część ta, sołectwo czarnowskie nadawane było osobą prywatnym, a z końcem XV w. (1497 r.), stanowiła posiadłość dziedziczną należąca do Marcina de Czarnow, która została nadana Mikołajowi Ostrowskiemu z Ostrowa zwanemu Minorek, wojewodzie sandomierskiemu (1497-1500). Z faktu tego przypuścić możemy, że sołectwo przedstawiało znaczną wartość, skoro zainteresowany jej przejęciem był wojewoda sandomierski….
Z początkiem XVI wieku, w miarę jak wzrastał popyt na zboże, wzrosło również zainteresowanie jego produkcją. Biskupi jeszcze w XIV stuleciu przewidzieli konieczność powstania przy lokacjach okolicznych wsi położonych w kluczu kieleckim, kilku niewielkich folwarków. Gospodarowanie w nich oparte było na bezpłatnej pracy przez posiadaczy łanów kmiecych. Do niezrealizowanego folwarku w Dyminach, oraz w Górnie i Brzezinach, przybyły folwarki założone w Czarnowie, Masłowie, Krajnie, Bęczkowie i duży folwark w Kielcach zwany Podzameckim. Potem powstał jeszcze nowy folwark zwany Wydrzysz. Oprócz tego, na terenie miasta, obecnie, w pobliżu ul. Domaszowskiej, Bodzentyńskiej i Kościuszki, rozłożyły się na gruntach miejskich folwarki prałata, kustosza i kanonika pierzchnickiego, a w Szydłówku kanonika.
Rozwój gospodarki rolnej wzmógł popyt na narzędzia uprawy, a nierównomiernie rozłożone w terenie nadwyżki towarowe ożywiły wymianę handlową. Mieszkańcom Kielc od dawna znana była obecność rud żelaza w okoli doliny Silnicy/Bobrzy. Jednak kiedy doszło do rozpoczęcia produkcji – dokładniej nie widomo. Gdy w pobliskich Chęcinach w XIV w., wyrósł ośrodek górnictwa kruszcowego, biskupi krakowscy postanowili ożywić tą gałąź przemysłu. Za ich sprawą już w XVI w. pojawiły się rodziny zajmujące się przemysłem górniczo- hutniczym. I tak oto w 1552 roku występuje sławetny Maciej minerator klucza kieleckiego.
Wcześniej, w roku 1506 r. Jan Konarski, biskup krakowski nadał kmieciom ze wsi biskupiej Czarnów, pracowitym (czyli kmieciom) Janowi i Mikołajowi, braciom rodzonym, łan zwany Słowiński, położony pomiędzy ich łanem dziedzicznym a należącym do i kanonii Macieja zw. Prosek. Poza koniecznością opłacania czynszu rocznego i stacyjnego owsa, byli oni zwolnieni z wszelkich obciążen i prac darmowych przypisanym innym kmieciom z tejże wsi, oprócz oprawnego . Jest to pierwsza wzmianka o rodzinie kieleckich, czy też raczej czarnowskich kuźników, produkujących żelazo z rudy darniowej występującej na tym terenie. Synowie tegoż Jana Słowika w 1570 r. zostali zapisani w księgach miejskich kieleckich jako obywatele miasta, a potomkowie mineratora. Najwybitniejszym potomkiem tej rodziny kieleckiej jest ksiądz Kacper Słowik, poddziekan kielecki, proboszcz w Leszczynach zmarły 13 grudnia 1637 r., który zasłużonego dla kościoła kieleckiego tym, że ufundował „officium parvum", a którego nagrobek z portretem można dziś zobaczyć w katedrze kieleckiej. Rodzina Słowików przestała zajmować się produkcją żelaza około połowy XVI w. Jest to dobry przykład, jeden z wielu, awansu społecznego przedstawicieli rodzin kuźników lub górników.
Zapotrzebowanie na żelazo oraz wyroby z niego produkowane stale wzrastało. Jego odbiorcą były duże miasta leżące w Koronie jak i w Wielkim Księstwie Litewskim. W 1592 r. przy ślubie Walentego Jasia w kolegiacie NMP w Kielcach, założyciela osady kuźniczej Jasiów, asystowali właściciele okolicznych kuźnic, w osobach Wojciecha Kani i Jana Samsona. Z kolei dawną kuźnicę należącą do Słowików przejął młynarz ze wsi Czarnów Stanisław Bies, która prowadził potem jego syn Maciej.
Z połowie XVI w. doszło do wyczerpania się łatwo dostępnych złóż galeny na terenie sąsiadującym z Czarnowem. Ponowienie eksploatacji wymagało nakładów finansowych ze strony gwarków, którzy jednak przenosili swoje kapitały w inne niż górnicze formy gospodarki. Jednostki bardzie przedsiębiorcze z terenu chęcińskiego starostwa przenosiły się na bardziej atrakcyjnie zapowiadające się tereny sąsiedniego klucza kieleckiego. Wśród nich występują bracia Koneccy, którzy ostatecznie przenieśli się na tereny klucza kieleckiego z końcem XVI w. zakładając nieopodal dawnego sołectwa czarnowskiego, hutę ołowiu w osadzie Białogon, leżącą nieopodal kuźnicy Biesak. Odkryte kruszconośne złoża na terenie leżącym na południe od dzisiejszej Karczówki zapowiadały się bardzo atrakcyjnie. Również w innym miejscu, w Szarych Górach, leżących na północ od Czarnowa doszło do odkrycia złóż rudy miedzianej, zaś około roku 1594 biskup kardynał Jerzy Radziwiłł sprowadził z Olkusza górników, którzy uruchomili kopalnię w Miedzianej Górze, bo tak nazwana została nowa osada. Możliwe, że złoża te były już wcześniej otwarte, jako że w już 1595 r. było już czynnych 20 kopalń.
Tak więc na przełomie XVI i XVII w. doszło do intensyfikacji osadnictwa na terenie parafii kieleckiej. Osady te złożone z górników i hutników oraz ich rodzin były oddalone od swojej macierzystej parafii, co mocno utrudniało korzystanie z dobrodziejstw duszpasterstwa kolegiaty kieleckiej. Poza tym górnicy bardzo podkreślali swoją odrębność prawną względem urzędów państwowych ja i kościelnych. W Chęcinach z początkiem XVII w. potwierdzone mamy funkcjonowanie kościoła parafialnego dla chęcińskich górników, drewnianego kościoła p.w. św. Jakuba. Również górnicy podkieleccy domagać się musieli własnej świątyni i własnego duszpasterstwa oraz własnego urzędu o uprawnieniach sądowymi w sprawach związanych z górnictwem. W 1601 roku biskup krakowski Bernard Maciejowski wydał przywilej zezwalający wszystkim chętnym poszukiwania rud w kluczu kieleckim i cisowskim, zapewne już wtedy istniał urząd żupnika kieleckiego. Pierwszym znanym nam ze źródeł pisanych jest w roku 1604, Samuel Reszka, rodem ze Śląska, a w 1613 Stanisław Cedro. Niebawem pojawiło się własne ustawodawstwo do spraw górniczych na terenie Kielc, a pisarzem „górniczym" w l. 20. XVII został gwarek kielecki Wojciech Karcz, który pozostawił po sobie nazwę góry zwanej Karczówką.
Pomnik Hilarego Mali na osiedlu Jagiellońskim w Kielcach, bohatera legendy o znalezieniu czterech gran galeny w górach około Karczówki (fot. D. Kalina)
Wkoło tej góry, dominującej nad wsią Czarnów, pojawiły się liczne domy należące do górników, hutników, kurzaczy, kopciów, wozaków, i innych ludzi niezbędnych do produkcji żelaza, miedzi, ołowiu. Zakłady przemysłowe lokowane były w bezpośredniej bliskości wody, niezbędnej do poruszania urządzeń kuźniczych, zaś domy mieszkalne nieco dalej w niewielkich skupiskach. Osady te otoczyły Górę Karczówkowską czy też Karczowską prawie dookoła – Umer, położona nad Silnicą, poniżej miasta, Białogon, Biesak, Niewachlów, czy też prywatna wieś Jaworznia z parafii piekoszowskiej. W najodleglejszych miejscach parafii kolegiackiej powstawać /image/image_gallery?uuid=1a354536-0e26-4abb-9d9a-ba56e1b15ae9&groupId=10157&t=1344846727936będą z czasem świątynie należące do „górniczego stanu" – w Ćmińsku, Leszczynach. Tak stało się zapewne i Karczówką.
Herb biskupa Marcina Szyszkowskiego umieszczony na portalu głównym w kościele klasztornym (fot. D. Kalina). Na drugim obrazku portret biskupa Marcina Szyszkowskiego na podstawie obrazu olejnego w krużgankach klasztornych - rysował Jan Olszewski w 1903 r. (z dzieła M. Rawita-Witanowskiego, Dawny powiat chęciński....).
Biskup krakowski Marcin Szyszkowski (1617-1630), znany był z tego, że bardzo silnie wspierał idee powoływania do życia nowych zgromadzeń zakonnych. Był bardzo zaprzyjaźniony z karmelitami bosymi z klasztoru w Czernej koło Krzeszowic; w 1616 r. ufundował i uposażył kolegium jezuitów w Płocku, w Krakowie dzięki jego wstawiennictwu pojawiły się nowe zgromadzenia - sióstr dominikanek i prezentek, przy klasztorze franciszkanów tamże wybudował kaplicę dla Bractwa Męki Pańskiej w 1620 r., w rodzinnej zaś Iłży, gdzie był prepozytem, wzniósł kościół i kaplicę grobową, w której złożył szczątki swojej matki oraz siostry. – Należał więc do wybitnych inspiratorów życia duchowego w swojej epoce, ale również zapisał swoje imię fundowanymi z własnych środków budowlach. Jako gospodarz włości biskupich Szyszkowski postanowił fundację kościoła parafialnego na Górze Karczówce na terenie wsi Czarnów dokumentem z 24 IV 1624 roku (nieznanym dotąd), w tydzień potem (2 maja 1624 roku) wystawił w dworze kieleckim drugi dokument, w którym fundował i uposażył kościół p.w. św. Boremeusza przy hucie wytapiania metali w Białogonie – przeznaczając go obsłudze duszpasterstwa górników. Według tradycji fundacja ta spowodowana była wotum religijnym księdza biskupa w czasie zarazy mającej miejsce w osadzie Białogon. W tym celu miał zwrócić się do św. Karola Boromeuszka patrona od morowej zarazy, że jeżeli zaraza ustanie, wybuduje kościół pod jego wezwaniem. Tak też się stało, i wnet przystąpił do budowy kościoła, na co kapituła katedralna w Krakowie wyraziła swoją zgodę. W chwili sporządzania aktu erekcyjnego budowa kościoła była już znacznie zaawansowana. Wynikałoby z tego, że Szyszkowski zaraz po złożeniu ślubowania, tj. po roku 1622, rozpoczął budowę kościoła czy też kaplicy, na Górze św. Boremeusza, jak przezwana została Karczówka.
Skarbiec relikwi w klasztorze na Karczówce. Wśród nich - relikwie św. Boremeusza (fot. D. Kalina)
Kościół został ukończony i poświęcony, co potwierdza tablica erekcyjna znajdująca się przy zakrystii, a następnie dnia 4 XI 1628 r., sprowadzone zostały relikwie św. Karola Boremeusza. Wkrótce jednak, dość niespodziewanie, biskup zmienił swój zamiar fundowania parafii górniczej w tym miejscu, i pismem z dnia 29 I 1629 r. zwrócił się do zakonu bernardynów z prośbą, aby zechcieli założyć swój klasztor w tym właśnie, a nie innym miejscu. Biskup Marcin Szyszkowski umierając 30 IV 1630 r. polecił testamentem swemu bratankowi Mikołajowi Szyszkowskiemu ukończenie budowli świątyni oraz jej wyposażenie w potrzebne aparaty. W trzy miesiące kościół był gotowy do przekazania go bernardynom, zaś istniejącą plebanię rozszerzył, czyniąc zeń pierwsze zabudowania klasztorne.
Wykonany z chęcińskiego marmuru ołtarz główny w kościele klasztornym; na drugiej fotografii wycieczka dzieci z Warszawy z przewodnikiem PTTK (fot. D. Kalina)
W ten sposób rozpoczął się nowy okres w dziejach Karczówki obejmujący działalność bernardynów, dobrodziejów tego miejsca. Za ich bytności w tym miejscu przebudowany został kościół klasztorny, wzniesione zbudowania gospodarcze oraz mur, zaś przy obecnej ulicy Karczówkowskiej – kapliczki Męki Pańskiej, czyli najstarsza na kielecczyźnie Kalwaria. U podnóża góry zaczęły pojawiać się domy o charakterze chałupniczym, niewielkie, drewniane, o skromnym rozplanowaniu wnętrza, pozbawione roli.
Barokowy wystrój kościoła klasztornego na Karczówce (fot. D. Kalina)
Uposażenie klasztoru po dzień dzisiejszy stanowi zagadkę. Z danych nieco późniejszych wiemy, że klasztor posiadał role ciągnące się w kierunku północnym. Powszechnie uważa się, że zakonnicy czerpali swe dochody z pątniczego charakteru klasztoru. Ciekawe światło na ten temat rzuca herb Stanisława Czechowskiego, kieleckiego starosty i żupnika umieszczony w sieni kościoła, oraz figura św. Barbary, wykonana na jego polecenie z legendarnego samorodka galeny. Można z tych faktów odnieść wrażenie, że klasztor bernardyński, wywodzący się z franciszkańskiego pnia, miał charakter żebraczy, ale poza tym swoim duszpasterstwem obejmował górników i hutników pochodzących zpoza miasta Kielce, a więc z osad powstałych na terenie dawnej wsi Czarnów. Podobna sytuacja miała miejsce w górniczych Chęcinach, gdzie na terenie klasztornym górnicy w XVII w. mieli własny kościół p.w. św. Jakuba, potem zaś kaplicę św. Leonarda. Mieszczanie kieleccy zajmujący się wydobywaniem i obróbką wydobytych minerałów mieli własny kościółek – św. Leonarda, leżący nieco poza zwartą zabudową Kielc.
Największa osobliwość kościoła klasztornego na Karczówce - figura św. Barbary, patronki dobrej śmierci wykonana z bryły galeny wydobytej przez Hilarego Malę (fot. D. Kalina)
O roli dziejowej karczówkowskiego konwentu oraz życiu duchowym zakonników – jak dotąd wiemy niewiele. Znamy z nazwiska dwóch-trzech gwardianów z XVII w., znamy mniej więcej zakres prac budowlanych na terenie. Nie wiemy, czy bracia zakonni prowadzili szpital. Zapewne swoje obowiązki kaznodziejskie spełniali na terenie okolicznych wsi. Patronowali bractwu Niepokalanego Poczęcia stworzonemu w Kościele w Kozłowie …za usilnym staraniem Janczarskiego dziekana małogoskiego, plebana na ten czas kozłowskiego, do kościoła tutejszego wprowadzone, dnia 20 listopada 1745 r. Wszystkie przywileje kościelne oraz księgi bractwa tego, oprawne w jeden wolumin, znalazł ks. Jungielewicz, dawny proboszcz kozłowski, na strychu świątyni. Na żądanie władzy duchownej papiery te odesłano do Warszawy.
Tajemnicze ruiny w Gruszczynie w tejże parafii, nazywane zborem ariańskim, to nic innego jak filia klasztoru na Karczówce. Świątynia utworzona została wcześniej, ok. 1621, jako kościół św. Michała, przebudowana potem obsługiwana była przez bernardynów. Wieści o tym przekazywane były jeszcze w okresie międzywojennym. Wiadomo nam o obecności bernardyna karczówkowskiego w Oblęgorku w XVIII w., zapewne jako kaznodziei. Michał Rawita-Witanowski przywołuje wydany przez Brucknera współczesny tekst (1766 r.) gwardiana z Karczówki, opisujący bernardyna - egzorcystę, wypędzającego ducha pokutującego. Czytamy:
„Franciszek, syn kmiecia z Oblęgora, będąc chłopcem, już lat 17 jak umarł, ten za życia poganiając woły pług ciągnące, znalazł wyorane gniazdo myszy małych, natenczas kiedy dziewka jeść na pole przyniosła oraczom, które gniazdo wziąwszy na rękę rzekł do dziewki - że młode ptaszęta w nim znalazł. Ta chcąc się przypatrzeć onemu gniazdu, cisnął na nią blisko stojącą przyniesionego jedzenia, z którego ciśnięcia myszątko upadło w potrawę i że zbrzydzone tym było, rozgniewana dziewka zawołała na brać swoich niedaleko będących, opowiedziawszy im co się stało. Ci jeden batogiem onego Franciszka obił, drugi brat pięściami, kolanami zbił, tak dalece, że z tego powodu zachorowawszy, w tydzień umarł. Sądem tedy Pana Boga, ordynowany na męki czyścowe, w lat kilka zaczął przeszkadzać w domu onego Gospodarza stękaniem wielkim y strasznym łoskotem, co często rok po roku czynił, tylko jedna byłą szczęśliwa Dziewczyna na imię Katarzyna, z którą często rozmawiał, ale jej nie wierzono. Lecz gdy się tak często naprzykrzał kołataniem mocnym, prosili gospodarstwo ks. plebana swego, żeby im co w tym radził, który nie chcąc się sam na to odważyć, instynktem Boskim tknięty, prosi o. ks. bernardyna z konwentu na Karczówce pod Kielcami będącego, w powiecie chęcińskim, który ociec bernardyn sub obedienta Guardiani, we wsi Oblęgorze y Dunin tym stanąwszy, invocato nomine Jesu Christi, mając przy sobie obojej płci ludzi oczekiwał tej duszy. Aliści w krótkim czasie, w drugiej Izbie piekarnianey, słyszą stukanie, kijami trzaskanie, tąpanie nogami, gdzie ks. bernardyn się zbliżywszy przez otwarte drzwi mówił do tej duszy:
„Wszelki duch Pana Boga chwali!" na które kilka razy powtórzone słowa, nie słysząc odpowiedzi, tandem z informacji gospodarza, kazał ksiądz zawołać owej dziewczyny Katarzyny, jeśliby ta dusza z nią gadała. I gadała do niej według Katarzyny pytania, a do księdza nie chciała, nie mając od niego jeszcze pozwolenia; przecież Duchem Bożym ksiądz tknięty kazał ludziom ustąpić, tylko organistę, gospodarza i syna jego przy sobie zostawiwszy, rzecze do tej duszy w te słowa: „Duszo, jeśli ci Bóg pozwala mówić i ja ci pozwalam" i powtarzał znów te słowa: „Wszelki duch Pana Boga chwali !"dopiero odpowiedziała dusza - „I ja Go chwalę". Dalej ksiądz mówi „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Odpowiedziała „Na wieki wieków. Amen" Pyta dalej -"Jeśliś ty jest duch dobry czy zły" odpowiada - „Żem jest dobry tylko w mękach czyśćcowych zostaję". Pyta jeszcze ksiądz - „Za cóż cierpisz w czyścu?" Odpowiada dusza: „Za to tylko, żem sam sobie dał okazję do prędkiej śmierci, lubo mi Pan Bóg Wszechmogący naznaczył był dłuższy czas życia, a jam przez moję płaskość był okazją sam sobie, że mię zbito, z którego pobicia rozchorowawszy się - umarłem". i całą, z początku jak się rzecz miała, opowiadał, ale nie taki wolnym głosem mówił jak my ludzie gadamy, ale głosem pokornym i cichym, którą tej damy relację i gospodarz, ów ociec jego i bracia nie tylko za prawdę potwierdzili, ale i po głosie go poznali. Pyta się jeszcze ksiądz duszy: „Franciszek czego potrzebujesz? Odpowiada dusza - „O nic więcej, tylko, żeby Katarzyna siostra moja wyuczyła się 16 pieśni nabożnych śpiewać i litanię do WW Świętych, już umie 9 pieśni, a jeszcze się 7 więcej się nauczy". Ksiądz pyta, jak że ci się może nauczyć, kiedy nie umie pisać ani czytać. Odpowiada dusza -"Organista niech ją uczy a ona się prędko nauczy, a jak to będzie umiała, dopiero z mąk czyśćcowych uwolniony będę. Ja tu nie sam ale i anioł ze mną. Teraz zostaniesz z Bogiem, już pójdę na swoje miejsce i przeszkadzać już nie będę". Gdy nazajutrz było WP Radoński, sędzia graniczny chęciński chcąc widzieć, co ks. bernardyn widział i słyszał, posłał prosząc go do siebie do Strawczyna, o milę od Oblęgorka, tam ksiądz pojechawszy i wszystko opowiedziawszy na Mszę św. poszedł, podczas której matka tej zmarłej duszy przybiegła. Po skończonej Mszy św. prosiła księdza, że dusza ta pokutuje jeszcze waszeci dobrodzieju, żebyś przyszedł do niego ma jeszcze coś powiedzieć. Dokąd ksiądz pośpieszył. Ta dusza w tymże stukaniem przyszła co i pierwej i spytana od księdza, czegoż jeszcze ci potrzeba - odpowiedziała. „Proszę waszeci dobrodzieja, żebyś ks. pleban prosił, żeby przykazał organiście, żeby tą Katarzynę uczył pieśni i litanii i żeby to nie poszło w zapomnienie". Pytał się ksiądz, jeżeli ode mnie ratunku jakie potrzebujesz? - na to nic nie rzekła. Dalej ksiądz mówi - Będę o tobie pamiętał teraz przy Mszy św." - odpowie „Dziękuję" i cisnęła kruchą pecynką, maleńkim kawałkiem na głowę księdza, z której najmniejszego nie czuł bólu, ale upadłszy na ziemię pecynka zaraz się rozsypała i tak zakończyła się rozmowa" .
Wiek XVIII na terenie chęcińsko-kieleckim to próba ożywienia górnictwa skalnego (tzw. marmury chęcińskie), ale również górnictwa kruszcowego. W Chęcinach działały zakłady produkujące chałupniczo tzw. galanterię marmurową – blaty, stopnie schodów, płyty nagrobne, kropielnice, etc., a za czasów Stanisława Poniatowskiego – Fabryka Marmurów. Dawne kopalnie ołowiu i miedzi z terenu starostwa chęcińskiego zostały wydzierżawione prywatnym osobom, które starały się o podniesienie z upadku chęcińskiego górnictwa i hutnictwa. Otworzono nowe szyby, zaś w Woli Murowanej wybudowano hutę wzbogacającą wydobyte kruszce. Po północnej stronie Gór Posłowckich, w prywatnych dobrach Tarłow (Jaworznia-Gniewce-Janów) znalezione zostały bogate, nieznane dotąd nikomu złoża galeny. Ruszyły również wapienniki oraz kopalnie i kamieniołomy.
Plan zabudowań klasztornych na pocz. XX w. - obrazek pochodzi z książki księdza Zdanowskiego.
W Czarnowie było podobnie, wydzierżawiono hutę miedzianogórską z tamtejszymi złożami, wyłączając kopalnie czarnowskie. Według lustracji klucza kieleckiego z roku 1789 tutejszymi kopalniami ołowiu na Czarnowie zarządzała administracja górnicza. Jak ona funkcjonowała w tym czasie dowiemy się z kolejnej części dzieła Michała Rawity-Witanowskiego:
„Wszyscy prawie włościanie byli górnikami i zostawali pod zarządem hutmana, którego powinnością było nie kierować robotami górniczymi, bo włościanie sami szyby otwierali i kruszcu szukali, ale tylko odbierać do magazynu wydobyty kruszec i pilnować, aby górnicy na swoją korzyść takowego nie sprzedawali. Ci ostatni własnymi narzędziami i kupowanym przez siebie prochem, wszystkie roboty wykonywali i płacono im zaś ze skarbu biskupiego: za nieckę gwarecką grubego kruszcu ołowianego zł. 18, drobnego płukanego podług gatunku zł. 15 a najwyżej 16; prócz tego każdy górnik oddawał olborę czyli dziewiątą nieckę wydobytej rudy bez pobierania za nią zapłaty. Jak niskim było wynagrodzenie, przy używaniu zwłaszcza własnych narzędzi i prochu, dość powiedzieć, że niecka gwarecka obejmowała 14 garncy miary królewskiej.Dzisiaj kopalnie czarnowskie zupełnie zaniedbane, liczne tylko szyby i doły na tamecznych gruntach i na Górze Karczówce napotykane, przypominają dawne tutejsze górnictwo".
Czasy obecności Austrii na naszym terenie zapisały się podjęciem się poszukiwania rud metali nieżelaznych w rejonie Czarnowa. Z tego zapewne czasu pochodzą legendy (coraz rzadziej opowiadane) o „karczówkowskich lochach".
Legendy i podania przekazywane przez kilka pokoleń górników i hutników z Czarnowa, Kielc, Chęcin, Radoszyc – zanikły wraz z wymieraniem przedstawicieli górniczego stanu. Tradycje spotkań górniczych przeniesione zostały w pierwszej połowie XIX do kolegiaty kieleckiej, gdzie górnicy kieleccy urządzeni zostali za czasów Stanisława Staszica w Korpus Górniczy, z własną szkołą wyższą, własnym zarządem. W tym też czasie upadają mury klasztoru na Karczówce: zakonnicy nie dysponowali własnymi finansami na niezbędne remonty, skutkiem czego pogarszał się stan techniczny budowli. Dodatkowym problemem był dostęp do świeżej wody, której klasztor był pozbawiony od czasów swego powstania. Woda z Silnicy, czy z Bobrzy nie nadawała się już do spożycia. Był to również czas likwidacji klasztorów na terenie Królestwa Polskiego. Na mocy podpisanego konkordatu zlikwidowano kilkadziesiąt istniejących nierzadko od czasów średniowiecza zgromadzeń zakonnych. W 1824 r. na Karczówkę trafili bernardyni z Piotrkowic na skutek rozporządzenia biskupa Woronicza. Niebawem również los taki spotkał i ten zakon. Majątek poklasztorny w części pozostał własnością Kościoła. Na skutek politycznych zmian w tej części Europy w końcu XVIII w. potem w czasach napoleońskich, w okresie Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego, kielecka cześć biskupstwa krakowskiego znalazła się bez możliwości komunikowania się z własnym biskupem. W tej sytuacji władze świeckie i kościelne utworzyły (z wieloma perturbacjami), biskupstwo kieleckie.
Pomnik na Mogile Powstańców 1863 r. na Karczówce z lat 20. XX w. , wzniesiony z inicjatywy Szymona Włoszka, bohatera - powstańca z Kielc.
Za udział w powstaniu styczniowym na klasztor spada ostateczny cios. Mocą nakazu carskiego o supresji klasztorów skasowany został klasztor na Karczówce z dniem 28 listopada 1864 roku. W chwili kasaty było na Karczówce 10 zakonników, wszyscy oni musieli opuścić klasztor i udać się do Wielkiej Woli. Opustoszałe mury tymczasem pozostawione został działaniu warunków pogodowych, niezamieszkały. Z początkiem XX w. właściciel Gazety Kieleckiej, uosabiający wolę tych Kielczan, którym nieobce było dziedzictwo narodu, przystąpił do restauracji, przebudowy kościoła i klasztoru na Karczówce. Dzisiejsza forma zabudowy zespołu klasztornego, komunikacji – pochodzi z tamtych czasów.
W Kiecach utworzone zostało Towarzystwo Dobroczynności, założone przez biskupa kieleckiego Tomasza Teofila Kulińskiego w latach 1883–1907. O tej sytuacji tak pisze ks. Zdanowski w te słowa: „W 1906 roku zwraca się prezes Towarzystwa Dobroczynności w Kielcac do warszawskiego generał gubernatora z prośbą o oddanie Karczówki na użytek tegoż Towarzystwa. Kielecki gubernator dał przychylną opinję, motywując na podaniu uwagą, że klasztor nie nadaje się do użytku państwowego z powodu zniszczenia budynków, oddalenia od Kielc, oraz braku wody. Generał gubernator zgodził się na prośbę, żądając jedynie wynagrodzenia za budynki w kwocie 275 rubli. Zanim jednak doszła ta tranzakcja do skutku, zwróciło się ministerjum spraw wewnętrznych w 1908 roku do generał gubernatora w Warszawie, z propozycją o zmianę decyzji i oddanie gmachów na Karczówce ministerjum sprawiedliwości na więzienia, w których znalazłoby pomieszczenie po odpowiedniem urządzeniu 500 ludzi. Generał gubernator Skałon, przychylił się w końcu do tej prośby i oddał Karczówkę na więzienia. Projekt ten nie został nigdy zrealizowany i Karczówkę nabyło Tow. Dobroczynności. W 1918 roku mieściła się tu ochrona i szkoła ludowa, prowadzona pod opieką Tow. Dobroczynności. Tegoż roku bp. kielecki ks. A. Łosiński zrobił propozycję ojcom jezuitom, aby objęli w zarząd tę pustelnię, lecz zamiar ten nie doszedł do skutku. Dopiero 7 listopada 1918 roku objęły w zarząd Karczówkę siostry służebnice Najświętszego Serca Jezusowego. Zaraz przystąpiły do odnowienia zniszczonego klasztoru i kościoła, z pomocą pospieszył im rząd polski, przydzielając parokrotnie na odnowienie klasztoru zasiłki pieniężne41. Dnia 7 marca 1922 roku wydaje ks. bp. Łosiński dekret erekcji kościoła filjalnego na Karczówce, przyłączając do niego wieś Czarnów. Pierwszym rektorem kościoła na Karczówce był ks. Z. Baranowski, po nim ks. Edward Brodowski; od dwóch lat zarządza tą placówką ks. Władysław Niedźwiedzki. Obecnie znajduje się w klasztorze 10 sióstr, z których kilka prowadzi drukarnię św. Józefa, założoną 1922 roku, jedna jest nauczycielką w miejscowej szkole powszechnej, umieszczonej w klasztorze".
...mocno zasłuchani i zmęczeni - powrócmy do rzeczywistości: oto ulica Karczówkowska, z pozostałościami Kalwarii z XVII-XIX w., która powiedzie nas na odpoczynek do centrum miasta. Kielce zapraszają...
Autor tekstu: Dariusz Kalina